czwartek, 21 lutego 2013

Baba wita.


Baba z dziekanatu  to typowa baba, jak baba z ZUS-u, baba z urzędu skarbowego, baba z kiosku…Baba to baba. Baba z dziekanatu jest wrogiem, baba rządzi, stroi fochy, baba nie ma racji, baba robi na złość, baba oczywiście jest głupia, baba jest  złem – tyle z teorii, którą każdy zna. Nie mogę doszukać się określenia dla pracownika dziekanatu płci męskiej – bo chociaż rzadko się to zdarza to jednak ma miejsce i z pewnością nie jest on nazywany BABĄ ale zapewne, jak się mogę domyślać, obdarzony jest innym subtelnym przydomkiem. Każda kobieta pracująca w dziekanacie,  przekraczając próg swojego królestwa, nie jest już tą samą panią Jolą, panią Marysią, panią Krysią…aż do wyjścia z pracy pozostaje dla wszystkich swoich studentów Babą. Blog ten powstał z chęci pokazania pracy baby z dziekanatu z zupełnie innej, ludzkiej (a jakże!), strony. Jeśli kogoś to zainteresuje to zapraszam do lektury :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz