Ileż to razy spotkałam moich studentów poza pracą - nie do policzenia. Spotkać można ich
wszędzie - w sklepach, galeriach, tramwaju, kinie, kawiarni, autobusie, na
wycieczce za miastem, zdarzyło się nawet, że na
urlopie zagranicznym. Idę i
patrzę myśląc w duchu „oo Nowak z II-go roku też tu jest” ale sam Nowak jednak
udaje, że tak nie jest, że to co widzę nie jest tym co mi się wydaje, że widzę a z
pewnością on mnie nie zna. Tak! z pewnością nie widział mnie nigdy – jakbym słyszałam
jego przekonywujące myśli. Scenariusz w takich sytuacjach przeważnie jest taki
sam - w pierwszej chwili konsternacja, następnie rozbiegane oczy desperacko szukające
planu ewakuacji, ostatecznie spuszczony lub zapatrzony w zupełnie innym
kierunku wzrok, zdarza się, że i nagłe odbicie z drogi w obawie stawienia czoła..babie z dziekanatu! Gdybyśmy zastosowali tutaj odpowiedni nastrojowo podkład muzyczny, z pewnością
każdy dostrzegłby podobieństwo do scenariusza
filmu grozy. Na początku mojej pracy takie sytuacje dawały mi poczucie bycia istotą ze
zmodyfikowanym genetycznie ciałem i pozaziemskim wyglądem. Dzisiaj już się nad tym nie zastanawiam
ale w takich momentach zdarza mi się zanucić w głowie fragment charakterystycznej
ścieżki dźwiękowej z filmu „Szczęki”.
Świetny blog, świetny temat. Jednym tchem przeczytałam wszystkie wpisy! Proszę pisać częściej, Pani blog ma szanse stać się hitem! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń